WYSTAWY
13.OPOLSKI FESTIWAL FOTOGRAFII

Krystian Bielatowicz „Behind the mask"

Behind the mask

Nie zdawałem sobie sprawy, że fotografia otworzy bramę do mojej samoświadomości.
Pamiętam, jak jako chłopiec mówiłem do rodziców, do wszechświata, że będę fotografem i będę podróżować. Będę jak Indiana Jones. Po prostu marzyłem. Odczuwałem to wszystko w środku. Odczucie było kwantowym ziarnem dla myśli, a potem emocji i na koniec kreacji. I słowa stały się ciałem. I faktycznie marzenia zaczęły się spełniać. Szedłem swoją drogą, bez słuchania innych. Po drodze przeszedłem wiele lekcji, testów, życiowych zakrętów, kryzysów i wiele wygibasów ocierających się o ból, rany, zdumienie, pokorę. Te wszystkie próby. Nie raz płakałem z niemocy. Wiele razy usłyszałem, że nie powinienem, że nie mogę lub że to trudne albo niemożliwe. A ja szedłem dalej. I odkrywałem siebie. Poznawałem ludzi. Usiadłem do ogniska w jaskini i odkryłem platońskie cienie. Niestety iluzji nie rozgonisz jak dymu z ognia. Potrzebowałem i nadal potrzebuję czasu na rozpoznanie, na zrozumienie. I nagle ciach. Cień znika. Jeden i drugi. Kolejne. I jeszcze kolejne, które czekają na odkrycie. Życie jest dla mnie przygodą. Życie ma w sobie wszystko. Dlatego czasami siadam w lesie i słucham śpiewu ptaków, odgłosów ogniska. Czasami zszywam bez znieczulenia skórę, która zostawia kolejną bliznę po stoczonych bitwach. Wiem, że one wszystkie toczą się we mnie. Tam, w najgłębszej praprzestrzeni. W życiu nie ucieknę przed tym czego się boję. Mogę odkładać to na potem lub od razu zmierzyć się z każdą chwilą. Teraz żyję. I codziennie odpowiadam sobie na pytanie kim jestem.

Krystian Bielatowicz

Twórca Light Keeper. Specjalizuje się w produkcjach filmowych, mających dokumentalny charakter z artystyczną dbałością o kadry. Kreator obrazu, który w każdych warunkach znajdzie sposób na to, aby powstało coś znakomitego. Pogodowy szaman. Niebo zawsze mu sprzyja, gdy pracuje w terenie. Od dwóch dekad związany z rynkiem fotograficznym. Współtworzył portal SzerokiKadr.pl, gdzie zrealizował ponad 200 produkcji filmowych, w tym największe w sieci polskiej archiwum wywiadów z najlepszymi fotografami. Od kilku lat tworzy dla znanych firm dokumenty reklamowe, w których opowiada prawdziwe historie bohaterów. Realizuje spoty, klipy, filmy wizerunkowe. Krystian jest fotografem portretowym i dokumentalistą. Swoje projekty dotyczące szamanizmu w Peru i Meksyku publikował w National Geographic. Od ponad 12 lat zajmuje się edukacją w filmie i fotografii. Do swoich zleceń przybiera rolę reżysera, operatora filmowego, fotografa, pilota drona czy montażysty. Z wykształcenia jest archeologiem. Tata czwórki dzieci, mąż.

www.lightkeeper.pl

Michał Szalast „Albinosi”

Albinosi w oczach Michała Szalasta

„Polują na nas jak na dzikie zwierzęta i odrąbują nam kończyny, mówi albinos z Tanzanii.” – „Życie z albinizmem może być wyrokiem śmierci.” „Masz ochotę na palec na szczęście? Albinosi w Tanzanii są przerażeni rakiem i przesądami.” „Albinos w Afryce jest uważany za ucieleśnienie zła.” „Tanzania doświadczyła serii przerażających masakr i okaleczeń albinosów.”  „Albinosom w Tanzanii grozi śmiertelne zagrożenie.” „Grzeszny handel częściami ciał zamordowanych albinosów w Tanzanii.”  To tylko kilka nagłówków z amerykańskich, brytyjskich lub czeskich mediów na temat życia albinosów w Tanzanii, kraju afrykańskim, w którym   odsetek populacji dotkniętej albinizmem, zaburzeniem metabolicznym spowodowanym brakiem pigmentu melaniny, należy do najwyższych na świecie.

Obszerna seria fotografii Michała Szalasta o albinosach z tanzańskiej wyspy Ukerewe na Jeziorze Wiktorii znacznie koryguje nasze utarte wyobrażenia o tragicznym życiu ludzi, którzy ze względu na odmienny kolor skóry są nienawidzeni, wykluczani, a czasem nawet zabijani przez swoich czarnoskórych współobywateli. Nie jest ona efektem przelotnej wizyty europejskiego fotoreportera w egzotycznym afrykańskim środowisku, ale powstała dzięki temu, że Michałowi Szalastowi udało się nawiązać bliższe kontakty z wieloma albinosami i zdobyć ich zaufanie podczas dłuższego pobytu w Tanzanii. Pomogła mu w tym nieformalna współpraca z organizacją Tanzania Albinism Society.  Dzięki temu był w stanie fotografować albinosów w ich domach, gdzie mieszkają głównie razem z czarnymi rodzicami, dziadkami i rodzeństwem, w pracy lub podczas dziecięcych zabaw.  Nie był pod presją czasu oraz redakcyjnych wymagań atrakcyjnego potraktowania tematu albinizmu, co automatycznie zakładałoby podkreślenie tragicznego losu albinosów, którzy niekiedy stają się ofiarami przesądów, że ich części ciała mają cudowne działanie lecznicze.  Stał się rodzajem niepostrzeżonego obserwatora codzienności albinosów, przed jego obiektywem fotografowani ludzie nie pozowali, ale zachowywali się całkiem naturalnie.

Autor nie nadużywał ich zaufania, tworząc powierzchownie efektowne ujęcia, ale z wielką empatią starał się pokazać przede wszystkim, że ludzie ci, pomimo wszystkich ułomności i traum, pragną żyć jak ich szczęśliwsi sąsiedzi. On sam mówi: ” Światło to życie, ciemność to śmierć. Te proste skojarzenia wydają się uniwersalne i niepodważalne. Nie dla nich. Żyją w Tanzanii na największej wyspie Jeziora Wiktorii, Ukerewe, która stała się troskliwą matką chroniącą swymi ramionami niechciane przez innych dzieci. Ich przodkowie zbłądzili tam, szukając bezpieczniejszego, spokojniejszego życia i z tej ziemi uczynili swój dom. Nawet jednak w takim miejscu dzień jest dla nich nocą, a noc jedynie wytchnieniem. Żyją schowani przed promieniami słońca w pokrytych falistą blachą chatkach. Kuszeni przez wpełzające do wnętrza światło, próbują toczyć nierówną walkę z instynktem i nie poczuć dotyku ciepła. W końcu przegrywają i za chwilę radości płacą strupami zainfekowanej skóry. Ktoś mógłby ich nawet nazwać więźniami ciemności. Ten ktoś nie widział jednak uśmiechu na albinoskiej twarzy. Ma on źródło w najprostszych doznaniach, którymi potrafi cieszyć się człowiek. I nie ma wtedy znaczenia, że mieszka w rozpadającej się tanzańskiej chatce z brzemieniem przekleństwa białej skóry, a nie w rezydencji na Starym Kontynencie, czerpiąc pełnymi garściami z europejskiego i światowego dziedzictwa.
Jest to historia kilkorga mieszkańców wyspy, opowieść o ciemności, którą oswoili, i świetle, za którym tęsknią“.

Michał Szalast w cyklu Albinosi nawiązuje do tradycji fotografii humanistycznej, reprezentowanej m.in. przez fotografie Henryego Cartier-Bressona, Wernera Bischofa lub W. Eugena Smitha.  Z niezwykłą dawką empatii i jednocześnie artystycznym wyrafinowaniem pokazuje trudne życie ludzi, którzy różnią się od otaczającej większości kolorem skóry, którego sami nie wybrali, ale z którym się urodzili.   Jednak humanistyczne spojrzenie w samej stylistyce fotografii pomysłowo łączy się z elementami subiektywnego dokumentu. Nie ukrywa, że zna prace swoich pionierów Williama Kleina, Roberta Franka i Mario Giacomellego, a także twórczość współczesnych przedstawicieli tego kierunku. Imponującą wyrazistość jego ekspresyjnych ujęć potęgują ostre kontrasty czerni i bieli, szorstkie ziarno i sporadyczne użycie rozmycia ruchu.  Zawężając skalę tonalną i podkreślając kontrasty białych i głęboko ciemnych części obrazu, symbolicznie wskazuje różnice między albinosami a osobami o czarnej skórze.

Charakterystyczna czarno-biała stylizacja odróżnia twórczość Szalasta m.in. od spokojniejszych i bardziej ilustracyjnych kolorowych fotografii Hiszpanki Any Palacios, której książka Albino z 2016 roku skupiała się przede wszystkim na życiu albinosów szukających schronienia w obozie Kabanga w Tanzanii, prowadzonym przez hiszpańską organizację charytatywną. A także od kolorowych fotografii   Marcina Arcimowicza, który w 2015 roku opublikował w polskiej wersji magazynu National Geographic fotoreportaż o szkole w Buhangija w Tanzanii, do której uczęszczało wielu albinosów bojących się uczyć w szkołach powszechnych ze swojej okolicy, gdzie często byli narażeni na nienawiść i kpiny.  Albo od bardziej opisowych fotografii albinosów z Ghany autorstwa czeskiego dziennikarza, filmowca i fotografa Lukáša Houdka, który wykorzystuje zdjęcia przede wszystkim w swoich projektach charytatywnych.  Nic wspólnego nie maja także z kolorowymi portretami Brazylijczyka Gustavo Lacerdy czy izraelskiej fotografki Julii Taits, którzy starali się podkreślić nieoczekiwane piękno albinosów w mocno stylizowanych kolorowych portretach.

Michał Szalast nie upiększał rzeczywistości, ale często wynajdywał w niej motywy o symbolicznych znaczeniach. Wiele fotografii przedstawia otwarte okna i uchylone drzwi, wyznaczające granicę między ciemnymi wnętrzami, w których albinosi zmuszeni są spędzać większość swojego życia, a słonecznymi zewnętrzami, które są dla nich równie kuszące, ale niebezpieczne, ponieważ wielu albinosów, pod wpływem światła słonecznego, choruje na raka skóry.   Równie ważna jest niezwykle przemyślana kompozycja wizualna, podkreślająca metaforyczny charakter spotkania różnych, pozornie niezwiązanych ze sobą motywów, eliminująca nieistotne elementy i koncentrująca się na motywach głównych. Często są to ręce. Biała ręka dotykająca czarnej ręki pokazuje, że w relacjach między czarnoskórymi Afrykanami a albinosami może być dużo tolerancji i wzajemnego zrozumienia. I to jest również podstawowy temat silnego ludzko i artystycznie cyklu zdjęć Szalasta, który generalnie nie mówi jedynie o albinosach.

Vladimír Birgus kurator wystawy

Michał Szalast

Urodzony w 1979 roku w Bytomiu. Fotograf, kurator, publicysta, dokumentalista i wykładowca w Instytucie Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie.  Wcześniej pracował jako fotoreporter dla Dziennika Zachodniego i Super Expressu oraz agencji prasowych East News, Forum Fotografów i Polskiej Agencji Prasowej. Ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz fotografię w Instytucie Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Miał wystawy indywidualne we Francji, Polsce, Czechach czy Słowacji – Albino. Le Mois international de la Photographie éclectique. Dol-de-Bretagne 2013. – Impromptus photographiques. Midi Libre, Montpellier 2015. – Albinosi. Muzeum Historii Katowic, Katowice 2019. – Albíni. Galerie 400 ASA, Praga 2022.  – Aquanautica. Galeria na Starówce, Żory 2022. – Albíni. Instytut Polski w Bratysławie, 32. Mesiac fotografie, Bratysława2022. – Albíni. Galerie KUPE, Opava 2023  itp.  Brał również udział w wielu wystawach zbiorowych.  Był kuratorem i współkuratorem wielu wystaw, m.in.  Made in Opava.  Muzeum Historii Katowic, Katowice 2018. – INT/EXT.  Festival Transphotographiques, Lille 2018. –  Tři dekády. Instytut Twórczej Fotografii FPF SU w Opawie 1990-2020. Muzeum Sztuki Dekoracyjnej – Dom u Czarnej Madonny, Praga 2020 i Dom Sztuki – 30. Miesiąc Fotografii, Bratysława  2020. – Arkadiusz Gola: Czarnobiała Ziemia. Instytut Polski, Bratysława 2020 i Šarišská Galeria, Preszów 2021. – 30+.  30 lat Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Dom Sztuki, Opawa 2021. – Po trzydziestce.  Muzeum Miejskie, Zabrze 2021. – Opawska szkoła fotografii. 30 lat Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Galeria Sztuki Współczesnej, Opolski Festiwal Fotografii, Opole. – Trzy dekady. Instytut Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie.  Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Katowice 2021. –  Opava Girls – Opava Women. Open Gallery – 31. Miesiąc Fotografii, Bratysława 2021. – Wspólna Opawa / Common Opava. Fotofestiwal, Łódź 2022. – Krzysztof Gołuch: Smak życia.   Galeria Sztuki Wysoka, Sosnowiec czy Twarzą w Twarz. Portrety, autoportrety i autorefleksje studentów Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Pałac Pistoriego 32. Miesiąc Fotografii, Bratysława 2022.  Napisał teksty do kilku książek, m.in.  Krzysztof Gołuch: Co siódmy (Ruda Śląska 2017) czy Krzysztof Gołuch: Hotel (Białystok 2021).

Mikołaj Nowacki „Odra"

ODRA

Odra to rzeka mojego dzieciństwa. Dorastałem we Wrocławiu. Jako dziecko uciekałem od miejskiego zgiełku na łono natury. Niestety, w czasach socjalizmu (podobnie jak i teraz) w upalne lata woda nie nadawała się do kąpieli ze względu na silne zanieczyszczenie.
Jako nastolatek jeździłem rowerem wiele kilometrów wzdłuż brzegu rzeki, zachwycając się jej przyrodą i ciesząc się wolnością.
W tamtym czasie – w latach 80-tych – transport rzeczny kwitł. Uwielbiałem patrzeć na statki. Zawsze miałem ochotę wskoczyć na barkę i popłynąć w dal.
W czasach liceum, jako zapalony ornitolog-amator przemierzałem piechotą brzegi Odry wypatrując rzadkich gatunków ptaków.
Jako student chodziłem nad Odrę na randki. Mój związek z tą rzeką jest nierozerwalny.

Projekt “Odra”, który z przerwami realizuję od 2008 roku, jest naturalną kontynuacją mojej potrzeby bycia blisko rzeki. Chciałem dowiedzieć się, co łączy ludzi z Odrą i jak silna jest ta więź. Przez tyle lat fotografowania zdałem sobie sprawę, że dla ludzi mieszkających w pobliżu rzeki jest to, podobnie jak dla mnie, więź nierozerwalna.
Wystawa “Odra” została po raz pierwszy pokazana w prestiżowej, nowojorskiej galerii VII w 2013 r. Cieszę się, że ta wystawa w swoim pełnym kształcie i nieco tylko zmodyfikowana zostanie po raz pierwszy pokazana w Polsce w Opolu- w mieście nad Odrą.

Szczególnie obecnie Odra i jej przyroda potrzebują bardzo delikatnego traktowania. Ochrona czystości wód oraz przywrócenie rzece i jej dopływom dzikości to działanie na rzecz ochrony nas samych.

Czechy, Polska, Niemcy, 2008-2022 r.

Mikołaj Nowacki

Urodzony w 1972 roku we Wrocławiu Mikołaj Nowacki skupia się na dokumentowaniu relacji człowieka ze środowiskiem naturalnym, w szczególności z wodą. Dokumentuje również i relacjonuje kwestie społeczne, kulturowe i ekonomiczne na całym świecie, w tym między innymi niepokoje społeczne, prawa człowieka i zmiany klimatyczne.

Nowacki ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim w 1997 roku. Następnie rozpoczął studia doktoranckie z zakresu międzynarodowego prawa kosmicznego. Porzucił prawo, aby w pełni skupić się na swojej karierze fotografa.

Zdjęcia i fotoreportaże Nowackiego były publikowane przez magazyny “Stern”, “Mare”, “The Sunday Times Magazine”, “The New York Times”, “Le Monde”, “Neue Zürcher Zeitung”, “National Geographic” (Polska), National Geographic Proof, CNN Photos, Burn Magazine i wiele innych na całym świecie.

Otrzymał liczne nagrody i znalazł się na liście finalistów najbardziej cenionych organizacji i forów fotograficznych na świecie, w tym Sony World Photography Awards, NPPA Best of Photojournalism, Grand Press Photo (Polska), BZWBK Press Photo (Polska), Paris Photography Prize (Px3), Outdoor Photographer of the Year i innych.

W latach 2011-2013 Nowacki został wybrany do udziału w wysoce konkurencyjnym VII Mentor Program z VII Photo Agency w Nowym Jorku.

W 2013 roku w nowojorskiej VII Gallery została otwarta uznana przez krytyków indywidualna wystawa Nowackiego zatytułowana “Odra”. W 2014 roku “Odra” była również wystawiana w Chinach, w ramach Xishuangbanna Photo Festival, gdzie Nowacki otrzymał nominację wraz z dziesięcioma innymi fotografami w kategorii Najlepszy Fotograf.

W latach 2014-2015 “Odra” była wyświetlana podczas Angkor Photo Festival w Kambodży, Auckland Festival of Photography w Nowej Zelandii oraz Suwon International Photo Festival w Suwon City w Korei Południowej. W 2016 roku “Odra” była prezentowana w Chinach podczas Colorful Guizhou-China Original Ecology International Photography Exhibition.

W 2022 roku “Odra” została pokazana w ramach wystawy zbiorowej zatytułowanej “Flussgeschichten” w GAF Galerie für Fotografie w Hanowerze.

Tomasz Mielech „Śladami pamięci”

Śladami Pamięci

Fotografie Tomasza Mielecha, zamykające w kadrach wybrane miejscowości Górnych Łużyc, w oszczędny w wyrazie, a jednocześnie niezwykle sugestywny sposób, pokazują różne aranżacje krajobrazu tego regionu: wysiedlone wsie, opuszczone budynki, popadające w ruinę domy przysłupowe, stanowiące ważny element dziedzictwa kulturowego Trójstyku. Zamknięte w tych obrazach krajobrazy – naturalne i kulturowe – zakumulowują w sobie zastane warunki środowiskowe, określone polityki ekonomiczne i rozpoznawalne topografie. Odzwierciedlają także wielorakie, relacyjnie ujęte interakcje między światem ludzkim i więcej-niż-ludzkim. Ten pierwszy nie znajduje w zawartych tu fotografiach swojej antropocentrycznej reprezentacji, gdyż przestrzenie uchwycone przez Autora to krajobrazy bez ludzi, choć nie oznacza to, że są to miejsca pozbawione ludzkiej pamięci, nastrojów i emocji. Świat więcej-niż-ludzki symbolizują opustoszałe domy, ruiny budynków, nadgryzione zębem czasu elementy architektoniczne, a także wszechobecna przyroda – niebo, słońce, drzewa i wszechobecne rośliny będące niemymi świadkami historii i przeobrażeń tych miejsc. Świat Górnych Łużyc, na którego swoistą synekdochę składają się zaprezentowane na wystawie fotografie, trwa w swoistym zawieszeniu, rozpięty między różnymi skalami i temporalnościami – przeszłością i niewiadomą przyszłością, której kształty rysują się na horyzoncie w transformacyjnym procesie dekarbonizacji i rekultywacji obszaru Górnych Łużyc.

Katarzyna Majbroda
Katedra Etnologii i Antropologii Kulturowej
Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych
Uniwersytet Wrocławski

Śladami pamięci

Znikanie to norma i sprawa powszechna na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Znikają miejscowości, cmentarze, zabytki, architektura sakralna, domy. Dzisiaj, mimo tego że wiemy więcej o tym, że tradycja lokalna to najważniejsze spoiwo społeczności, zjawisko destrukcji i wypierania starego przez nowe trwa dalej, czasem ze wzmożoną nawet siłą. Władze lokalne i mieszkańcy często w różny sposób chętnie wspierają ten proces, bowiem pozbycie się np. tkanki zabytkowej powoduje spore oszczędności w budżecie.

Wydaje mi się, że zniknięcie Miedzianki, tak dziś rozpalające umysły czytelników książki Filipa Springera, jest niewielkim incydentem w porównaniu z tym co wydarzyło się po II Wojnie Światowej i wydarza się do dziś na Górnych Łużycach. Tam znikanie jest
powszechne i nie budzi takich emocji jak zniknięcie Miedzianki. W sumie w wyniku działalności przemysłu górniczego zniknęło całkowicie po stronie polskiej kilka miejscowości – w tym cmentarzy, kościołów, pałaców i unikatowej, tradycyjnej na tym terenie zabudowy łużyckiej. Zniknęły nie tak dawno Wigancice Żytawskie – jedna z najbardziej niezwykłych wsi, a wcześniej Rybarzowice, Biedrzychowice Górne, Strzegomice, Zatonie i Turoszów. Pocieszać się możemy tym, że tylko tyle – bowiem po stronie niemieckiej zniknęły całkowicie 72 miejscowości, a częściowo 38. Proces ten trwa dalej – kilka lat temu kopalnia Turów pochłonęła wieś Białopole, a dziś pochłania część miejscowości Opolna Zdrój. Choć wydaje się, że stan ten jest w chwilowym uśpieniu- to jednak nie wiemy czy nie ruszy dalej. Co gorsza jest też tak, że ma sporo zwolenników, bo jest szansą na wyrwanie się z tej obecnej rzeczywistości małych społeczności a przy okazji wzbogacenia się po uzyskaniu odszkodowania po wysiedleniu. To co ciekawe, że gmina Bogatynia należy do gmin stosunkowo bogatych, to jednak bogactwa tego jednak nie widać gołym okiem. Przeszłość wydaje się mieć tu stosunkowo niewielkie znaczenie liczy się tzw. rozwój, czasem za wszelką dla regionu cenę.

Czy region ma szanse wrócić do dawnych tradycji? Jest sporo współczesnych mieszkańców, którzy widzą w tym dużą wartość. Ale czy da się oswoić nie nasze tradycje? Problem to na tych ziemiach niezwykle złożony. Od końca II Wojny Światowej, której skutkiem była niemal całkowita wymiana ludności na tych terenach, dalej nie potrafimy znaleźć sposobu na oswojenie miejsc w których przyszło nam żyć.

Historia Miedzianki wzbudziła spory ferment i zainteresowanie wielu osób i rozpala wyobraźnię – o czym świadczy pewnie większa popularność Miedzianki dziś, kiedy praktycznie nie istnieje niż wtedy gdy istniała naprawdę. Czy tak będzie np. Wigancicami Żytawskimi,
które może w przyszłości powrócą do życia, co byłoby niezwykłym wydarzeniem. Świadczy o tym fakt że społeczność tej wsi dalej ze sobą ma wielką więź, spotyka się co roku w Domu Kołodzieja – domu uratowanym z Wigancic i przeniesionym do Zgorzelca. Jest to miejsce dzięki, któremu z jednej strony ożywają wspomnienia a z drugiej możemy zobaczyć to co utraciliśmy.

A tymczasem pozostają ślady po dawnych mieszkańcach do odczytania, pamięć o nieistniejących już miejscach do zachowania i historie do oswojenia bądź do napisania od nowa.

Tomasz Mielech

Wystawa “Śladami Pamięci” zrealizowana została w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marcin Kuran „Terra Innominata"

Terra Innominata

Ziemia Nienazwana, to kawałek mitycznego lądu gdzie zaczyna i kończy się uniwersalna wędrówka po meandrach ludzkiej psychiki, która często wybiera cień na swoje schronienie. Cień przywołuje pamięć miejsc i czasu, ważnych i bogatych przeżyć. W cieniu widać mniej, ale samego siebie jakby więcej.

Marcin Kuran

Pejzaż (jak i cała fotografia) – nigdy nie jest obiektywny. Możemy tylko negocjować ilość osobistej wizji. W pejzażach Marcina Kurana sprawa jest pod tym względem prostsza. Tu nie tylko wybór kadru czy format coś znaczą. Tych pejzaży po prostu nie ma w realnym świecie. Są może miejsca podobne, wyglądające jakby tu. Staramy się odizolować obrazy, działamy na logikę, w końcu się dowiemy. No ale nie.

Reminiscencje. Jeśli porzucimy potrzebę odnajdowania miejsc, rozpoznawania tych przestrzeni, szukania w pamięci podobieństw, sprawa staje się prostsza. Teoretycznie. Bo nie o miejsca w ogóle chodzi. Bardziej o stany, o kompozycje, z którymi zagramy. Coś zarezonuje.

Kuran od przeszło 20 lat fotografuje głównie techniką wielokrotnej ekspozycji. Tylko on rozpoznaje te miejsca. Nawet nie tyle umiejscawia w przestrzeni, co na jakiejś emocjonalnej mapie. Tu się coś zdarzyło, padł promień światła, tam liście/trawy/kamienie ułożyły się w swój unikalny obraz. Te zaś stały się źródłem przeżycia, chwili, napięcia. Miejsca, których nie ma, nie zostały nazwane, sklasyfikowane, zdobyte. Chociaż trochę zdobyte jednak tak, po to by przekazać zupełnie inne treści. W tych kadrach nie ma jednoznaczności, nie ma jednego pewnika. Nałożenie kadrów w momencie ekspozycji stwarza kompletnie inny świat. Wydaje się, że potrzeba zupełnie innych map niż nam znane, by się w tym świecie poruszać. Ale my mamy wszystkie narzędzia by się w tym świecie odnaleźć. Autor nas prowadzi. To już nie jest tylko jego świat i jego przeżycia.

Joanna Kinowska

Marcin Kuran – rocznik ‘75. Absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego oraz Warszawskiej Szkoły Fotografii, którą ukończył dyplomem w pracowni dr. hab. Mariana Schmidta zatytułowanym „Pejzaże wewnętrzne”.

Leszek Górski „Acid"

Acid

Świat staje się coraz bardziej zatruty przez konflikty, populizm, agresję i pandemię. W dalszym ciągu postępuje degradacja środowiska naturalnego. Zewsząd zagrożenia. Wszyscy jesteśmy zalewani tym kwasem, który wycieka w wielu miejscach. Czy jest jeszcze dla nas nadzieja? Czy można o tym wszystkim nie myśleć? Czy można wyłączyć się z obiegu informacji? Czy można przyznać się do celowego ignorowania wszystkich tych faktów, chociażby podczas spaceru, dla własnego dobra? „Acid” jest próbą zmierzenia się z pejzażem w czasie napięcia i zagrożenia.

Leszek Górski, mieszka w Krakowie, fotografuje od ponad 35 lat. Fotograf niezależny, autor tekstów o fotografii. Ulubione tematy to pejzaż miejski, architektura, martwa natura i człowiek w otoczeniu miejskim. Trzyma dystans do otaczającego go świata, na który patrzy z sympatią i zainteresowaniem. Stara się, by to co robi, było źródłem pozytywnych emocji. Członek ZPAF od 2015 roku. Autor projektów „Pejzaże przewrotne”, „Matematyka”, „Lamparium”, które były pokazywane na wystawach w Polsce. Teksty i fotografie publikuje na swoim autorskim blogu, w magazynie „Pokochaj Fotografie”, magazynie „mgFoto”, stronie internetowej ZPAF.  Od 2020 roku student Instytutu Twórczej Fotografii (Institut tvůrčí fotografie) w czeskiej Opawie.

Strona autorska: http://leszekgorski.pl/

Maciej Bernaś „Veni, vidi, share”

Veni, vidi, share
Przybyłem, zobaczyłem, udostępnij

Wielokanałowa instalacja prezentująca chmury punktów powstałe na podstawie tysięcy zdjęć pobranych z Instagrama.

Czy rzeczy są takie jakimi je postrzegamy? To przecież korelacja wielu osobistych punktów widzenia tworzy model rzeczywistości. Proces ustalania jego kształtu przebiega wspólnie i częściowo nieświadomie. Obserwuję, uzgadniam i stwarzam jednocześnie. Wzrokiem przekraczam granicę horyzontu, bo patrzę przez Internet. Jesteśmy tam razem. Patrzę przez Ciebie. Gdzie ja jestem? Kim Ty jesteś? Kto patrzy?

Do stworzenia chmur punktów w projekcie posłużyła technika fotogrametrii. Dookoła obiektu wykonuje się zdjęcia i wyznacza ich pozycję względem siebie. Z podobieństwa zdjęć oblicza się przestrzenne położenie każdego z pikseli. Z odwzorowania wystarczająco dużej ilości punktów powstaje trójwymiarowy obraz.

Ze zbiorów zdjęć społeczności Instagrama, zdefiniowanych przez przypisaną lokalizację, tworzę za pomocą fotogrametrii przestrzenne chmury punktów reprezentujące fizyczne obiekty. Co wiesz o miejscach w których jeszcze Cię nie było? Skąd ta pewność o ich kształcie?

Maciek Bernaś (1995)
@bo_hater

Używa światła, aparatu, kamery, komputera. Kiedyś został inżynierem geodezji (Akademia Górniczo Hutnicza w Krakowie). Jak to studiował to i tak cały czas robił zdjęcia, raczej reportażowe (Krakowska Studencka Agencja Fotograficzna). Dla siebie, zawsze z aparatem w ręce na imprezach fotografował wolność, ekspresję, relacje, emocje. Potem jak już się zmęczył geodezją to dostał się do Łódzkiej Szkoły Filmowej i tam dalej robił te zdjęcia na imprezach (projekt “Czegoś szukamy czy chcemy się zgubić?”, 2020). Coraz częściej wykorzystuje narzędzia inżyniera (projekt “Dawid_2”, 2023).

Na tej drodze jego prace były wyróżniane na Grand Press Photo (2018), Leica Street Photo (2020), Moment Fuji Street Photo (2020), na cyklu wystaw ID_tentity (2021), w Zachęcie na wystawie “Rzeźba w poszukiwaniu miejsca” (2021) czy podczas Fotofestiwalu na wystawach “Karrasy i Granfalony” (2022) i ”#NOW” (2023).

Dorota Raczyńska „Wãsorë”

Wãsorë

Magiczny kręgu!
Kreślę cię swą mocą i zaklinam,
Wyznacz święte miejsce
I bądź granicą między światami.
Chroń nas i moc, którą w Tobie wzbudzamy
W imię Pani Księżyca i Rogatego Władcy Puszczy.*

Ludzie od wieków pragnęli zapanować nad siłami natury i nawiązać kontakt z innym wymiarem rzeczywistości. Obecnie nowa duchowość jest coraz głębiej zakorzeniającą się w świecie alternatywą dla cyfrowej dżungli czy instytucji Kościoła. Bierze ona swoje źródło z rytuałów i praktyk magicznych.

Przed dwoma tysiącami lat Kaszuby zamieszkiwane były przez ludy skandynawskie – Gotów i Gepidów. Śladami ich bytności są miejsca pochówku, kurhany i kamienne kręgi. Te ostatnie najprawdopodobniej pełniły funkcje obserwatoriów astronomicznych oraz miejsc spotkań starszyzny plemiennej, w których odprawiano zabiegi magiczne.

Najpopularniejszym miejscem mocy, nazywanym polskim Stonehenge jest cmentarzysko w Węsiorach (po kaszubsku Wãsorë). Opiekuje się nim Stowarzyszenie Badań Kamiennych Kręgów. Jego członkowie wierzą, że kręgi skupiają energetyczne strumienie Ziemi i uznają je za miejsce pradawnego kultu słońca, starszego od współczesnych religii. Są przekonani, że zyskać tu można „pustkę myślową, spokój wewnętrzny, jasność myśli”. Obchodzą tu święta solarne, odprawiają rytuały, czczą naturę i poszukują doświadczeń ezoterycznych.

*modlitwa zasłyszana przez autorkę podczas obchodów święta solarnego

Dorota Raczyńska (1978) w wieku sześciu lat odkryła w szafie efekt camera obscura. Ta naturalnie powstała magia spowodowała, że element tajemnicy często zawarty jest w jej pracach.

Dorota, jako artystka wizualna, pracuje nad projektami z pogranicza fotografii i grafiki oraz reportażami połączonymi z fotografią kreacyjną.

Jest absolwentką Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie, Warszawskiej Szkoły Fotografii oraz programu mentorskiego Sputnik Photos.

Mieszka w Warszawie.

Karolina Wojtas „Wystawa przedśmiertna"

Wystawa przedśmiertna

Indywidualna wystawa Karoliny Wojtas będąca prezentacją wybranych cykli prac młodej fotografki. W różnorodnych sekcjach w przestrzeni galerii wyeksponowane zostaną fotografie, obiekty oraz prace wideo. Bawiąc się obiegową opinią, że „ludzie boją się sztuki współczesnej”, wystawę zwiedzamy niczym „domu strachów” w wesołym miasteczku — w każdym zakątku jest coś, co nas przeraża, zaskakuje, lecz jednocześnie cieszy. To wycieczka w oparach absurdu po wspomnieniach i doświadczeniach. Krzywe zwierciadło służące przyglądaniu się sobie lub, po prostu, zrobieniu relacji na Insta Stories.

Na wystawie zaprezentowane zostaną m.in. wybrane prace z najbardziej rozpoznawalnych cykli Wojtas: Abzgramoraz Gatunek brat. Jak unicestwić? — łamiące tabu oraz skupiające jak w soczewce problemy i przeżycia, z którymi widz może się utożsamiać. Choć zawsze naznaczone specyficznym, ironicznym spojrzeniem artystki na rzeczywistość i samą siebie.

kuratorki: Marta Miś, Magda Wolnicka

Wystawie towarzyszy bogaty program publiczny, szczegółowe informacje dostępne będą na stronie galeriaopole.pl na początku grudnia 2023.

Karolina Wojtas (ur. 1996)

absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi oraz czeskiego Instytutu Twórczej Fotografii w Opavie. Żyje w kolorowym świecie eksperymentu i niekończącej się zabawy, czerpie z dziecięcych fantazji czy wspomnień. Dwukrotna laureatka stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Swoje prace pokazywała na wielu wystawach w Polsce i za granicą, m.in. w Wiedniu, Bratysławie, Pekinie, Kopenhadze czy Amsterdamie, gdzie wygrała konkurs ING Unseen Talent Award 2019. W 2019 roku otworzyła swoje własne muzeum w rodzinnej wsi na Podkarpaciu.

www: https://karolinawojtas.com/

instagram: https://www.instagram.com/matriioszka/

Paulina Byczek i Klaudia Kopczyńska „Słoneczka"

Słoneczka

Dzieci pomnażają w świecie dobro. Są odbiciem ideału, do którego wszyscy dążymy i z którego się wywodzimy. Intensywnie chłoną otaczający je świat, który momentami stoi w konflikcie z ich niewinnym wyobrażeniem. 24 lutego cały świat wstrzymał oddech. Rosja bezpodstawnie zaatakowała swojego sąsiada – Ukrainę. Polska stała się nowym domem dla wielu ukraińskich rodzin. Przez pierwsze dni wojny, na Dworcu Wschodnim w Warszawie, bawiłyśmy się z dziećmi chcąc zająć im czas podczas długich i męczących oczekiwań na pomoc, pociąg, nowy dom. Zorganizowałyśmy przestrzeń, w której mogły swobodnie wyrazić to co myślą i czego pragną. Pytałyśmy je o marzenia, które samodzielnie lub przy pomocy rodziców zapisywały i rysowały na kartkach papieru. Projekt kontynuujemy odwiedzając także inne miejsca, które stały się schronieniem dla małych uchodźców. Chcemy oddać głos dzieciom. Wierzymy, że zmieni on coś w obecnej sytuacji, zwiększy świadomość ludzi i będzie niósł pomoc.

Paulina Byczek i Klaudia Kopczyńska

Katarzyna Łoś „Krok w przód, krok w tył" laureatka konkursu „Pokaż się"

Krok w przód, krok w tył

Projekt opowiada o codzienności mieszkańców niewielkiej, bocznej ulicy tuż za granicą Legionowa – mojego rodzinnego miasta. O miejscu omijanym i zapomnianym, które w odróżnieniu od szybko zmieniającej się okolicy zachowało swój wiejski charakter. Kury, gołębie, stare, niszczejące budynki sprawiają wrażenie, jakby czas tu się zatrzymał. Nowoczesne boisko, siłownia plenerowa i plac zabaw uświadamiają, że zmiana jest nieunikniona, a nowe i tak z czasem wyprze stare.

Ulica mnie fascynuje i intryguje. Mimo początkowej nieufności i wrogości niektórych mieszkańców od jesieni pojawiam się tu regularnie. Próbuję poznać i zrozumieć tą “inną” rzeczywistość. Podejmuję rozmowy o życiu, jednak mieszkańcy szybko przechodzą na tematy śmierci, choroby, cierpienia i straty. Szukam światła a widzę mrok.

Dość pesymistyczna wizja zmienia się wraz z nadejściem wiosny. Przyroda odżywa, ludzie wracają do prac ogrodowych a dzieci i młodzież z okolicy coraz liczniej przychodzą bawić się na boisku.

Lato i wakacje uświadamiają mi, że to co uważałam za “inne” jest mi znane i bliskie. Obserwacja ulicy i kontakt z dziećmi budzą miłe i trudne wspomina, które wyparła trauma z dzieciństwa.

Katarzyna Łoś zajmuje się fotografią dokumentalną i portretową. W swojej pracy skupi się na człowieku,  jego emocjach i otoczeniu. Poszukuje tego co niedoskonałe, kadrów przedstawiających melancholię, pustkę i samotność.

Swoje prace prezentowała m.in. w krakowskiej Galerii Podbrzezie (2022), warszawskiej Galerii TA3 (2021), podczas Photo Art Festival w Bielsku-Białej (2019), w Rotacyjnym Domu Kultury (2016) i starej Galerii ZPAF w Warszawie (2013).

Studenci Szkoły Filmowej z Łodzi „#NOW”

#NOW

Kuratorzy Paweł Bownik i Witek Orski, jako twórcy operujący fotografią w polu sztuki współczesnej, dokonują subiektywnego wyboru i opracowania dorobku studentek i studentów z ostatnich lat Katedry Fotografii PWSFTviT w Łodzi. Wybór jest próbą zmapowania najbardziej interesujących współczesnych zjawisk i kierunków w obrębie obrazowania fotograficznego oraz wyrastających z fotografii praktyk multimedialnych.

kuratorzy: Paweł Bownik, Witek Orski

artystki_ści: Maciej Bernaś, Justyna Chrobot, Paweł Giza, Natalia Godek, Patrycja Gotszling, Michalina Kacperak, Monika Łuczak, Magdalena Michalak, Łukasz Pawłowski, Filip Preis, Monika Sałyga, Michał Siarek, Agata Wieczorek, Karolina Wojtas, Tomek Wysocki

Wydarzenie zorganizowane w ramach obchodów 75-lecia Szkoły Filmowej w Łodzi i 30-lecia Katedry Fotografii.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Fotoklub Opole „Echa"

Autorzy/autorki wystawy: Jacek Baranowski, Damian Drzazga, Paweł Hęciak, Roman Hlawacz, Michał Hertmanowski, Grzegorz Hussak, Mirosław Mokrzycki, Przemysław Nijakowski, Jolanta Smerkowska-Mokrzycka, Aleksandra Szulimowska-Hertmanowska, Jerzy Tomczak,         Artur Szyndler

Wydział Sztuki Uniwersytetu Opolskiego „Echa"

Uczestnicy/uczestniczki wystawy: Julia Adamska, Kamil Kamiński, Katerina Karishman, Kamila Kostrzewa, Yuliia Kyrhan, Joanna Krupska, Agnieszka Lis, Wiktoria Marszałek, Sara Nizkiewicz, Aleksandra Pavlenko, Aneta Pikuła, Julia Suszanowicz, Jagoda Szymańska, Roksana Tyczyńska, Barbara Zabawa (autorka tegorocznej identyfikacji festiwalu), Aleksandra Żywicka.

Fujifilm Moment Street Photo Awards 2020

Do udziału w czwartej, zeszłorocznej edycji konkursu Fujifilm Moment Street Photo Awards zgłosiło się prawie 600 autorów z całego świata. Międzynarodowy Konkurs Fotografii Fujifilm Moment Street Photo Awards narodził się w 2019 r. Adresowano go do osób wykonujących zdjęcia w stylu ulicznym. Uczestnikami mogą być wszyscy, którzy przy pomocy obiektywu aparatu fotograficznego potrafią uchwycić najciekawsze uliczne momenty.

Organizatorzy, czyli Ośrodek Promocji Kultury „Gaude Mater” oraz Wydział Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta Częstochowy, przyjęli zgłoszenia od 594 autorów. W sumie nadesłano 2838 zdjęć.

Oceniło je jury w składzie: Wojciech Barczyński, Taras Bychko, Maciej Jeziorek, Ania Kłosek i Karolina Trapp. Obrady jurorów odbyły się 22 listopada. W efekcie do pokonkursowej wystawy zakwalifikowano 55 fotografii 50 autorów.

– Zestaw jest różnorodny, odzwierciedlający to, jak szerokie są granice street photo i jak daleko odbiegają od „ulicy” w nazwie. Widzimy wyraźnie, że streetu nie definiuje miejsce wykonania, a sposób patrzenia i zestawiania ze sobą osób, przedmiotów, miejsc i zdarzeń oraz uchwycenie interakcji między nimi – podkreśla Ania Kłosek.

Finaliści reprezentują nie tylko Polskę, ale też Turcję, Włochy, Sri lankę, Ukrainę, Chile, Indonezję, Wielką Brytanię, Niemcy, Stany Zjednoczone, Tajlandię, Malezję, Australię, Francję, Wietnam, Filipiny, Norwegię i Kazachstan.

I nagroda – Massimiliano Faralli z Włoch
2 nagroda – Chalermporn Yuthongdee z Tajlandii
3 nagroda – Alessandro Deluigi z Włoch

Skip to content