Fotografujemy, jak nam się wydaje, efekty zderzenia cywilizacji, do którego doszło za sprawą bezprecedensowej wymiany ludności na terenach tzw. Ziem Odzyskanych.
Kolejny raz, jako twórczy team, wydaliście publikację dotyczącą chaosu wizualnego, występującego w naszym otoczeniu. Wydaje się jednak, że Nieswojość jest inna w tonie od Hawaikum i Smart obiektu…
Tak, to trzecia książka z cyklu naszych obserwacji i poszukiwań źródeł formalnej słabości polskiego pejzażu architektonicznego. Z racji wagi wydarzeń, których konsekwencjom się przyglądamy, książka jest poważniejsza. Fotografujemy, jak nam się wydaje, efekty zderzenia cywilizacji, do którego doszło za sprawą bezprecedensowej wymiany ludności na terenach tzw. Ziem Odzyskanych. Nie da się opowiadać o tym temacie nie mając z tyłu głowy wojny, deportacji, przesiedleń czy tego, jak budowano nową tożsamości w komunistycznych warunkach. W takiej sytuacji nawet niewinne fikołki nabierają trochę ciężaru.
Nieswojość to książka, w której fotografie i tekst dopełniają się w świadomie zorganizowanej proporcji. Czy zrozumienie celu tego projektu jest możliwe bez lektury tekstów? Czy materiał wizualny może być prezentowany wyłącznie w formie suwerennej wystawy fotografii?
Autorzy tekstów mają swobodę w poszukiwaniu celu swoich rozważań. Tymczasem my fotografujemy bez znajomości materii literackiej. Nie ilustrujemy tekstu, a tekst nie dialoguje wprost z naszymi zdjęciami. Spotykamy się w książce i za każdym razem efekt jest trochę niespodzianką. Niespodzianką kontrolowaną (śmiech). Pozwalamy żyć własnym życiem zdjęciom i esejom. Pokazywaliśmy fotografie bez tekstów i w Niemczech i Polsce. Książka jednak tworzy siatkę wzajemnych odniesień, które poza nią nie mogłyby zaistnieć. Karol Maliszewski np. nie znał naszych zdjęć i kiedy je zobaczył, w formie wystawy na premierze książki we Wrocławskim Domu Literatury w grudniu 2019 roku, był mocno wstrząśnięty. Powiedział nawet, że nie wie, czy by się zdecydował się na udział w tym projekcie, znając nasze zdjęcia – bo są brutalnie prawdziwe i teraz zobaczył, gdzie i w czym żyje. I jest mu z tym źle. Wynika z tego, że omijał do tej pory wzrokiem zgrzyty i nieszczęścia wizualne, nie dopuszczając do zaburzenia swojego dobrostanu, zapewne jak większość społeczeństwa, Tak jest wygodniej po prostu. Inni uczestnicy premierowego spotkania równie gwałtownie atakowali nasz krytyczny punkt widzenia i wychwalali piękno krajobrazu dolnośląskiego– ale przecież my, fotografując dokumentalnie, uwidaczniamy tylko istniejący stan rzeczy, to są fakty 🙂
I nie zmienią tego stanu rzeczy pojawiające się we Wrocławiu spektakularne, współczesne budynki, architektoniczne „rarytaski”. Natura jest tu, na Dolnym Śląsku piękna, ale to, co jako społeczeństwo, wnieśliśmy do pejzażu Ziem Odzyskanych ( dotyczy to zresztą całej Polski) jest raczej nie do obrony. Otoczenie, jego kształt, to zjawisko społeczne, a my jako społeczeństwo nie chcemy być społeczni – tylko indywidualni. Jesteśmy słabym społeczeństwem, cechuje nas niedowartościowanie, spryt i ignorancja, i to tworzy barierę nie do przejścia. Otoczenie często też nie jest nasze (przymusowe migracje wynikłe z przesunięcia granic) i wychowani jesteśmy w obojętności na nie. Ale już górale są u siebie, a robią największy bałagan i dewastację. I na dodatek nie wiemy co jest lepsze, bo nie wiemy kim jesteśmy, albo wiemy i wstydzimy się tego.
Pandemia, wojna, kryzys energetyczny i finansowy to diametralnie różne okoliczności od tych, w których tworzyliście Nieswojość. Czy refleksje nad zagadnieniami ujętymi w projekcie nie straciły obecnie na aktualności? Czy może stały się bardziej wyraziste?
Wymienione przez Panią zjawiska, to czarne łabędzie – nagłe, nieprzewidziane wydarzenia, które zmieniają świat, ale ich skutki są nie do wymyślenia i opisania. W projekcie zajmują nas raczej procesy długotrwałe, szukamy wzorców, prawideł w zachowaniach społecznych i kulturowych. Myślę, że zagadnienia, które podejmujemy, pozostają aktualne, a to, co się dzieje teraz wokół nas, będziemy mogli zrozumieć dopiero za jakiś czas.
Czy wizja estetycznej harmonii w naszym otoczeniu jest utopijnym marzeniem?
Pozostaje doprecyzować formę nasze 🙂 Moje w domu – tak, w Polsce to zależy gdzie. Sądzimy jednak, że tak, a na pewno jeszcze długo – to utopia. Poza tym budujemy z betonu, on jest trwały. Jednocześnie do niedawna byliśmy większymi pesymistami, przekonani, że brak wrażliwości na wizualne stronę wspólnego otoczenia, jest w nas, Słowianach, od dawien dawna i na zawsze, że skazani jesteśmy na wizualny bałagan. Złagodziła to spojrzenie lektura Pawła Jasienicy – wynika z niej, że to jak budujemy, organizujemy , zależy od tych, którzy nami rządzą i wyznaczają ramy, w jakich musimy budować swój świat. A mamy pecha do władzy. Ale też taką właśnie wyłaniamy – więc to sprzężenie zwrotne, co przecież, już do przesady, potwierdza aktualna sytuacja. Może więc przyjdzie czas, że Polska zazna 100 lat dobrych rządów, i okaże się, że może być ładniej nad Wisłą i chciałaby się dodać – Odrą ; ), ale wobec ostatnich informacji – powstrzymujemy się.
Rozmawiała Agnieszka Plech
Spotkanie z Agatą Pankiewicz i Marcinem Przybyłko, promocja książki „Nieswojość”
Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu
ul. Minorytów 4
18 października 2022 r.
godzina 18:00