Zachowało się 28 tysięcy fotografii, a to tylko niewielka część archiwum. Zagadką jest to, gdzie zniknęły filmy, które również powstały w niemieckiej instytucji, a dziś byłyby jeszcze większym rarytasem niż zdjęcia.
„Tego Opola już nie ma” fotografie ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Wywiad Agnieszki Plech z Arturem Janowski, miłośnik historii Opola i starej fotografii.
- Skąd pomysł na wystawę archiwalnych fotografii Opola, które do tej pory rzadko prezentowano na Opolskim Festiwalu Fotografii?
Trzy lata temu po raz pierwszy usłyszałem o zbiorze absolutnie unikatowych zdjęć, jaki pozostał po Krajowym Urzędzie Dokumentacji Fotograficznej-Górny Śląsk (Landesbildstelle Oberschlesien). Opisałem tę historię, ale już wtedy marzyłem, aby zaprezentować zdjęcia mieszkańcom Opola. Fotografie pokazują ludzi, architekturę, ale też ważne wydarzenia dla naszego miasta i całego regionu. Kilka miesięcy temu wspólnie z przedstawicielami fundacji 2.8 uznaliśmy, że trzeba je wreszcie pokazać szerszej publiczności. Udało się, choć wcale nie było łatwo.
- Od ponad 70 lat te zdjęcia znajdują się w Warszawie. Czemu wcześniej ich nie pokazywano?
Może dlatego, że niemiecka instytucja, odpowiadająca za dokumentowanie regionu, nie jest znana nawet wielu historykom. Krajowy Urząd Dokumentacji Fotograficznej przestał istnieć w 1945 roku, a co gorsza wtedy, wskutek nieumiejętnie prowadzonej ewakuacji, zniszczono wiele zdjęć i dokumentów. Potem swoje zrobił czas i fakt, że przez wiele lat zdjęcia nie pasowały do teorii o „odwiecznych ziemiach piastowskich”, jak nazywano tzw. Ziemie Odzyskane. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł, aby tysiące negatywów, wywiezionych do Warszawy, zniszczyć.
- Jak duży jest to zbiór?
Zachowało się 28 tysięcy fotografii, a to tylko niewielka część archiwum. Pierwszym i jednocześnie ostatnim dyrektorem Krajowego Urzędu Dokumentacji Audiowizualnej Górnego Śląska w Opolu był Hermann Aschmann. Przypadkowo trafiłem na jego artykuł napisany już po zakończeniu II wojny światowej. Sugerował wówczas, że jego podwładni zrobili około 100 tysięcy zdjęć! Fotograficzne archiwum zaczynało skromnie, od trzech małych pomieszczeń w podziemiach zamku piastowskiego (na jego miejscu stoi obecnie opolski Urząd Wojewódzki), aby potem przenieść się do budynku Rejencji Opolskiej na placu Wolności. Wówczas w instytucji pracowało 28 osób, które nie zajmowały się jednak wyłącznie wykonywaniem zdjęć. Ich zadaniem było także ich opracowywanie oraz udostępnianie.
- Czyli nie tylko archiwizowali, ale też edukowali?
Trzeba pamiętać, że kiedyś dostęp do aparatów fotograficznych nie był powszechny. Codziennie samochód ośrodka podjeżdżał na Pocztę Główną w Opolu, aby stosy paczek z filmami i zdjęciami można było wysłać do szkół oraz do innych ośrodków działających na terenie Niemiec. Ośrodek zaopatrywał też szkoły w projektory do filmów wąskotaśmowych, episkopy i diaskopy oraz rzutniki małoobrazkowe. Skala działania było imponująca i do tej pory wiele zdjęć, wykonanych przez fotografów ośrodka, zachowało się w domowych archiwach, choć pewnie ich właściciele nie zdają sobie z tego sprawy. Czasem można je kupić w antykwariatach, a także na aukcjach internetowych. Tym, co odróżnia je od materiałów zgromadzonych w Warszawie, jest to, że tak naprawdę są to kopie (pozytywy), których oryginały znajdują się w magazynach Narodowego Archiwum Cyfrowego.
- Narodowe Archiwum Cyfrowe chętnie je udostępniło?
Tak, za co chciałbym bardzo podziękować, a już szczególnie dr Henrykowi Niestrojowi, byłemu dyrektorowi instytucji, który najlepiej w Polsce zna historię zbioru, a co więcej przyczynił się do jego uratowania. Dziś zdjęcia znajdują się w Warszawie, gdzie trwa żmudny proces ich digitalizacji oraz opisywania przez pracowników NAC. Dzięki tej instytucji, a także wsparciu Urzędu Miasta Opola, na wystawie znajdą się niepublikowane wcześniej fotografie. Tego Opola w dużej mierze już nie ma, ale na szczęście zostały nam zdjęcia.
- Historia zbioru jest wciąż pełna tajemnic…
To prawda. Zagadką jest na przykład to, gdzie zniknęły filmy, które również powstawały w niemieckiej instytucji, a dziś byłyby jeszcze większym rarytasem niż zdjęcia. Filmów musiało być sporo, bo ośrodek otrzymał aż 17 kamer, które rozdysponowano na terenie regionu. Dyrektor Aschmann wspominał po wojnie, że w 1936 r. sam przygotował film „Kolorowe zdjęcia z Opola”, a w 1941 r. nakazano dyrektorowi nagrać te same ujęcia i przygotować niemal wierną kopię. W czasie wojny Landesbildstelle Oberschlesien zajął się dodatkowo wyświetlaniem filmów w szpitalach wojskowych i pomocą w szkoleniu przyszłych pilotów. W szkołach zaczęto uczyć „czytania” zdjęć lotniczych, a ośrodek wykonał tysiące kopii właśnie takich fotografii, co oznacza, że musiał je posiadać. Polscy archiwiści w 1972 roku próbowali zinwentaryzować to, co zostało z niemieckich zbiorów. Rozpoznano około 10 tys. negatywów, podzielono całość na tzw. grupy tematyczne, ale prac nigdy nie dokończono. Być może dlatego, że identyfikacja była dla warszawskich archiwistów bardzo trudna. Nie znali przedwojennej Opolszczyzny, nie mieli też dostępu do innych zdjęć z tego okresu, które teraz można znaleźć w Internecie.
- Część z tych zdjęć można już znaleźć na stronie NAC.
Zachęcam do ich oglądania, ale to jednak nie to samo co wystawa, na której pojawią się fotografie w dużych formatach, czyli takie, na ktorych będzie można dostrzec niemal każdy szczegół. Lubię je oglądać wielokrotnie, bo czasem dopiero kolejne spojrzenie pozwala znaleźć coś, czego nigdy wcześniej się nie widziało. Ostatnio na jednym ze zdjęć, pokazujących wyspę Bolko, znalazłem kamień, który zachował się do naszych czasów. Chciałbym, aby opolanie, którzy zobaczą zdjęcia na Rynku, też mieli podobne „odkrycia”.
- Wystawa „Tego Opola już nie ma” wernisaż 22 października 2019 r., godz. 16:00, Opolski Rynek.
- Spotkanie „Tego Opola już nie ma” z Arturem Janowskim 28 października 2019 r., godz. 18.00, Miejska Biblioteka Publiczna.