Krzysztof Gierałtowski „Ring Gierałtowskiego“
Wystawa „Ring Gierałtowskiego“ powstala na zlecenie Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu.
Wraz z komisarzem wystawy Adamem Mazurem, przejrzeliśmy przeszło 200 tysięcy czarno-białych archiwalnych negatywów małoobrazkowych z lat 1975-1985. Wybraliśmy 110 portretów, wykonanych przeważnie do wywiadów prasowych. Jak w bokserskim Ringu bo tak nazywała się rubryka w ilustrowanym tygodniku „itd“, dziennikarz i fotograf spotykali się niezależnie od siebie ze swoim bohaterem, a później ich połączone relacje pojawiały się w druku.
Pisałem listy osób, które chciałem portretować i szukałem dziennikarzy, którzy chcieliby z nimi rozmawiać, albo realizowaliśmy wspólnie redakcyjne zamówienia. Dzięki zdjęciom do wywiadów udało mi się fotografować ulubionych artystów, zasłużonych naukowców, pisarzy, działaczy chłopskich, robotników i socjalistycznych menadżerów. Margines stanowią fotografowani do archiwum walczący opozycjoniści. Znaczną grupę tworzą rządowi pro-komunistyczni doradcy, marksistowscy eksperci i komunistyczni ideolodzy, zamawiani przez Redakcję.
„Ring“ jest ostatnim dużym zbiorem portretów Polaków powstałym w oparciu o komunistyczną prasę z której wieloma tytułami współpracowałem. Fotografowie prasowi byli wtedy równoprawnymi partnerami dziennikarzy piszących, czego świadectwem była równa wielkość czcionki, którą byli podpisywani, w tygodnikach „Świat“, „Perspektywy“,„Razem“, „itd“, miesięcznikach, „Polska“, „Projekt“, „Sztuka“ i „itd“. Dziś „Indywidualności polskie“ nie interesują prasy , a fotografów podpisuje się ledwo czytelnym „maczkiem“.
W cudzej pseudo socjalistycznej prasie, zbuntowany, prowadziłem podjazdowe wojny o większą swobodę w zakresie tematów i formy wypowiedzi. Wszystko po to żeby zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, tworzyć portretową kronikę polskiej inteligencji.
Dlatego warto pokazywać młodym i starym, jacy wtedy byliśmy, a moje portrety i komentarze stwarzają w tym zakresie rzadką szansę.
Krzysztof Gierałtowski
Kurator wystawy: Adam Mazur
Piotr Zbierski "Push the Sky Away"
Od niemal 10 lat Piotr Zbierski konsekwentnie tworzy swoje wizualne opowieści. Przybierają one formę rozbudowanych, wielowątkowych cykli zdjęć w których bada on zarówno otaczający go świat jaki i samo medium jakim się posługuje – fotografię. Zdjęcie te wymykają się dobrze znanej dokumentalnej konwencji, ich estetyka może przywodzić oniryczne skojarzenia, sugerować jakiś rodzaj powidoków, szkiców. Wyraźnie widać jednak jakie obszary interesują ich Autora. Kluczowe jest, często podkreślane przez Zbierskiego, spotkanie z innym człowiekiem, ze Światem, z naturą. Wchodzenie w coraz to nowe obszary, eksplorowanie świata emocji, intensywne ich doświadczanie stało się metodą pracy i warunkiem tworzenia tego rodzaju obrazów. Cechuje je niespotykana wrażliwość spojrzenia, specyficzne techniki fotograficzne, które wybiera oraz poruszana przez niego tematyka. Te trzy elementy składają się na oryginalność twórcy. Zbierski używa fotografii do tego, aby badać stany mentalne, emocje, relacje zachodzące między naturą a kulturą, struktury głębsze i bardziej ukryte niźli te doświadczane w codziennej i zwyczajowej percepcji. Wszystko to naznaczone jest intymnym kontaktem z fotografowanymi ludźmi, przedmiotami, miejscami, przyrodą. Bez umiejętności wejścia w taki rodzaj relacji fotografie te zapewne nie mogłyby powstać. Dzięki temu otrzymujemy obrazy, które mogą zdumiewać, intrygować, obrazy które wymagają od nas uwagi i percepcyjnego zaangażowania. Nieoczywistość tych zdjęć powoduje, że przywodzą one skojarzenia z koncepcją dzieła otwartego – wiele tu trzeba sobie dopowiedzieć, ale i wiele z nich można odczytać. Kolejne tworzone przez niego cykle: Dream of White Elephants, Love has to be reinvented oraz Stones were lost from the base ukazują drogę, którą podąża twórca i chociaż zmieniają się tematy tych prac, wyraźnie widać w nich silną autorską wizję. Bez wątpienia ważnymi dla fotografa pojęciami są droga i podróż, rozumiane na wielu możliwych poziomach. On sam intensywnie przemieszcza się w poszukiwaniu inspiracji. Odwiedza kolejne kraje w Europie, kilka razy podróżował do Indii. Poszukuje miejsc, które zachowały jeszcze jakiś rodzaj pierwotności, miejsc, gdzie można doświadczyć magicznej cykliczności powtarzanych obrzędów, w których przetrwały resztki dawnego precywilizacyjnego uniwersum.
Zbierski wierzy w fotografię, która jest dla niego, jak sam mówi, medium do opowiadania o „własnych i cudzych końcach”. To prawda, fotografia jest sztuką nostalgiczną, choć nie tylko o nostalgię Zbierskiemu chodzi. W istocie aparat fotograficzny staje się dla niego narzędziem poznawania świata a fotografia sposobem odpowiedzi na stawiane sobie pytania. „Wyobraziłem sobie swoją pracę jako historię o balansie pomiędzy sprzecznymi stanami i uczuciami. Fotografia to mój sposób na komunikację, język w pośredni sposób opowiadający o mnie. Buduję historie na pograniczu fantazji, wyobrażenia i rzeczywistości, pokazuję perspektywę odbioru życia przekształconego przez emocje i nostalgię lub po prostu: posługuję się sytuacjami z czasów współczesnych dla odtworzenia życia »pierwszych ludzi« (nie chodzi tu o rozumienie kim byli ludzie, ale czym jest ludzka natura) – ich fizyczności, codziennego funkcjonowania, rytuałów oraz praemocji”. Prace zaprezentowane na wystawie i w albumie Push the Sky Away wiele mówią o Zbierskim, ale przede wszystkim ukazują intrygującą wyprawę w poszukiwaniu źródeł kultury. Przypominają, że warto wracać do fundamentalnych pytań o naturę człowieka i jego relacje ze światem. Powstając w nieustannej podróży, same mogą stać się punktem wyjścia, obiektem eksploracji, pretekstem do sprawdzenia innej perspektywy patrzenia na rzeczywistość.
Tymon Markowski "Flow"
Tymon Markowski wyruszył w podróż aby lepiej poznać Brdę, rzekę która przepływa przez jego miasto – Bydgoszcz. Przez ponad rok odwiedzał miejsca znajdujące się w sąsiedztwie rzeki, szukając zaskakujących bądź niecodziennych fragmentów rzeczywistości. Niezwykłości tej fotograficznej wyprawie nadaje fakt, iż Markowski odkrył nieopodal źródła Brdy wieś o takiej samej nazwie jak miasto, z którego wyruszył. Odległość pomiędzy dwoma Bydgoszczami w linii prostej wynosi 106 kilometrów – to niezwykła przestrzeń, w której autor rozpoczął swoje „Flow”.
Kurator wystawy: Joanna Kinowska
Jacenty Dędek „portretprowincji.pl"
Przez kilka ostatnich lat (od początku 2011 r., w zasadzie do ostatnich miesięcy 2016 r.) wraz z autorką tekstów, Kasią Dędek, jeździłem po Polsce zbierając materiały do książki, która jest poświęcona Polsce małomiasteczkowej, prowincjonalnej.
Staraliśmy się stworzyć wielopłaszczyznową opowieść o ludziach żyjących w niewielkich miastach, miasteczkach, wsiach. Mimo poruszania się po lokalnych obszarach, chcieliśmy opowiadać o sprawach uniwersalnych, takich, które mogą dotyczyć każdego z nas. Ważne były tematy społeczne, relacje międzyludzkie, życiowe niedogodności, rzeczy, które uwierają i choć dotyczą naszych konkretnych bohaterów, z imienia i nazwiska, to znane są wszystkim. Opowiadamy o tym, jak widzą siebie, swoje szanse, przyszłość. To opowieść o nas, o Polsce, która zmienia się na naszych oczach. Oprócz kilkuset portretów, wykonałem także wiele fotografii o charakterze reporterskim, czy dokumentalnym, pokazujących przestrzeń w której nasi bohaterowie żyją, ważne wydarzenia z małych miast czy wsi, albo chwile zwykle.
Wszystkie fotografie zostały wykonane na tradycyjnych, czarno-białych, negatywach (4×5”/portrety, 135/zdjęcia dokumentalne).
Fragment naszego opisu tego przedsięwzięcia:
„Nie mieliśmy wielkich założeń, poza tym, że zdjęcia będą powstawały we wszystkich województwach, w miejscowościach nie większych niż 30 tys. mieszkańców. Portretom ludzi miały towarzyszyć „portrety miejsc”, zdjęcia mówiące o przestrzeni, w jakiej żyją nasi bohaterowie.
Czego szukaliśmy?
Chyba najbardziej interesowało nas swoiste rozdarcie między starym a nowym. Mieliśmy dziwne poczucie, że coś się już skończyło, albo na naszych oczach kończy, a nowe nie na dobre się zaczęło. Że prowincja jest w dziwnym zawieszeniu. Jaka jest prawda o polskiej prowincji? O tych małych miastach, wsiach, przysiółkach? Każdy znajdzie dla siebie to, co umie zauważyć. My chcieliśmy, żeby w tej podróży przez Polskę przewodnikami byli napotkani przez nas ludzie.”
Dominika Gęsicka "This is not real life”
Jest takie miejsce, gdzie nikt się nie rodzi, nikt nie umiera. Oczywiście można umrzeć wszędzie, ale tam nikt nie może być pochowany, ponieważ odkryto iż ciała nie rozłożylyby się. Nie można się tam urodzić, ponieważ ciężarne dwa tygodnie przed planowanym porodem muszą udać się na stały ląd. Nie ma tam kotów, nie ma drzew, ani sygnalizacji świetlnej. Nie ma wesołego miasteczka, ale jest trupa cyrkowa. W zimie panuje kompletna ciemność, podczas gdy latem słońce nigdy nie zachodzi. Miejsce to nazywa się Longyerabyen i jest zarazem największą miejscowościa na Svalbardzie jak I jego administracyjną stolicą. Jest również uważane za najdalej wysunięte na północ miasto na świecie. Mimo iż trudno uznać to miejsce za przyjazne do życia, wiele osób zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Niektórzy przyjeżdzają na 2 tygodnie a zostają 5 lat i dłużej. Niewielu jednak zostaje tam na całe życie. Czasami ma się wrażenie, że jest to miejsce do którego się ucieka, że jest to pewniem rodzaj odwyku. Prawdziwe życie to to nie jest.
Kurator wystawy: Łukasz Rusznica
Adam Śmietański „Fotografie”
Adam Śmietański (1919–1992) był jednym z najbardziej rozpoznawalnych opolskich fotografów działających po wojnie. Jego twórczość uwarunkowana była przemianami, którym w latach powojennych podlegała w Polsce fotografia, a początkowo także specyficzną historią poznańskiego środowiska fotograficznego, z którym od 1946 roku był związany.
Swoje prace – począwszy od I Wystawy Fotografiki w Opolu w czerwcu 1947 roku – prezentował na licznych wystawach organizowanych przez powstające towarzystwa fotograficzne, między innymi w Opolu, Poznaniu, Wrocławiu, Sopocie, Krakowie, Częstochowie, Gnieźnie, Katowicach, Łodzi i Warszawie, a także poza granicami kraju, między innymi w Bukareszcie, Kopenhadze, Sztokholmie, Nowym Jorku, Pekinie, Lipsku i Londynie. W ciągu piętnastu lat (1952–1967) przygotował dziewięć wystaw indywidualnych, a jego zdjęcia ilustrowały dziesiątki wydawnictw i kart pocztowych, były publikowane w licznych gazetach i czasopismach.
Na wystawie zaprezentujemy 250 jego prac z różnych okresów twórczości i dotykających różnorodnej tematyki. To zdjęcia architektury miasta, krajobraz, fotografie przywiezione z podróży, zdjęcia reporterskie. To prace pokazywane na wystawach, publikowane, ale również takie, które nigdy nie były prezentowane.
Kurator wystawy: Bogna Szafraniec
Jacek Baranowski „Pierwsze spojrzenie”
Zdjęcia powstały na przestrzeni lat 1989-1992 w Opolu w momencie kiedy rozpoczynała się moja fascynacja fotografią. Jest to efekt poznawania miasta, otoczenia w którym dorastałem. Dzięki spontanicznym, pierwszym, wędrówkom z aparatem poznawałem jego bardzo urokliwe zakątki, zaułki i żyjących tam ludzi, w większości w okolicy centrum i starego miasta. Wiele z tych miejsc diametralnie zmieniło swoje oblicze i czasem trudno rozpoznać gdzie wykonane zostało zdjęcie. Do dziś mam je w pamięci i na szczęście na negatywach 6×6 cm. Zapraszam wszystkich, którzy odwiedzą wystawę na powrót do przeszłości i spacer po Opolu 25-28 lat temu.
Paweł Piotrowski „Dobre życie", laureat konkursu „Pokaż się”
Gmina Dobroszyce to niewielka gmina wiejska położona w województwie dolnośląskim, jej hasłem promocyjnym jest: „Dobroszyce – Dobre życie”.
Chyba każdy z nas ma w sobie skłonność do idealizowania miejsca, w którym się urodził, i z którym wiążą się jego pierwsze, dziecięce wspomnienia. W dzieciństwie czas płynął wolniej, wszystko wydawało sie takie „czyste”, proste i kolorowe. Te wspomnienia żyją we mnie i w mojej pamięci są niezwykle barwne, dlatego postanowiłem rejestrować z pozoru błahe chwile, wydarzenia, najdrobniejsze zmiany, które tutaj zachodzą i których jestem naocznym świadkiem. Oto esej o życiu codziennym ludzi, którzy tworzą to miejsce i wspólnotę w której żyję i do której mam bardzo osobisty stosunek. To także zmieniający się obraz polskiej wsi, w całym kraju są setki gmin podobnych do tej. Dlatego też uważam, że ten projekt niesie za sobą uniwersalny przekaz, ukazujący odchodzący sposób życia wiejskiej społeczności. Spokój, który ją cechuje jest coraz rzadziej spotykany na świecie. Ja dokumentuję te resztki naturalnego dla człowieka tempa.
Zbyszek Kordys „Palimpsest”
Wyobraź sobie, że musisz opuścić miasto, miejsce, w którym mieszkasz. Nigdy tu nie wrócisz. Zabierasz ze sobą wszystko co masz. Cała rodzina, całe miasto, wszyscy wyjeżdżają. Zostają budynki – znajdą nowych użytkowników i mieszkańców. Zostają ulice, po których będą chodzić nowi mieszkańcy, ulice dostaną nowe nazwy, innych bohaterów. Kościoły, do których teraz kto inny przyjdzie uczestniczyć w posługach, ze swoimi duchownymi.
Nie możesz zabrać swoich przodków. Oni muszą zostać, tam gdzie ich składano przez wieki. Cmentarze zostają. Nikt ich nie będzie teraz odwiedzać. Nikt nie użyje tych cmentarzy. Nie przeniesie grobów. Nie położy swoich zmarłych. Nie ten obrządek, a może po prostu wolą zrobić swoje. Dopiszą swoją historię. Przygotują sobie przestrzeń do życia. Bez niewygodnych pozostałości. Nieużytków, właściwie.
Breslau, niemieckie miasto. Wrocław, polskie miasto. Po wojnie niepewnie zasiedlone, w obawie, w strachu – na jak długo? Potem przyszedł czas polonizacji miasta, tysiąclecia historii, przypomnienia Piastów. Skuwano jedno, wykuwano drugie. Całe ziemie „odzyskane” przeszły ten sam scenariusz. W końcu na te omijane cmentarze przyjechało wojsko. Zabrało co się dało, wyrównało ziemię, w niektórych miejscach z cokołów zrobiło krawężniki. W innych zostawiono alejki cmentarne i zrobiono z tego park. 20 lat po wojnie i „odzyskaniu” miasta zlikwidowano 78 cmentarzy niemieckich*. Pomnik Wspólnej Pamięci stanął dopiero w 2008 roku. Trudno go znaleźć w parku Grabiszyńskim. Przed pomnikiem znajdują się słowa, po polsku i niemiecku: „Cmentarz można zburzyć – pamięci zniszczyć nie sposób”.
O tę pamięć upomina się Zbyszek Kordys. Jego „Palimpsest” to opowieść o miejscach po niemieckich cmentarzach we Wrocławiu. O tym jak poradzono sobie z przestrzenią, jak wymazano i nadpisano nowe historie. Zbierano wszystko z powierzchni i budowano domy . Ale pod ziemią wszystko zostawało: szczątki grobowców, trumien, kości. Spotykałem świadków, którzy pamiętają lata, gdy powstawały osiedla na Krzykach. Koparki rozgrzebywały ludzkie szczątki. Dzisiejszym mieszkańcom nie byłoby miło, gdyby wiedzieli, że ich domy postawiono na grobach.
„Palimpsest” to seria realizowana od 2014 roku.
*Marek Burak, Halina Okólska, Cmentarze dawnego Wrocławia, wyd. Muzeum Architektury we Wrocławiu, Wrocław 2007
Kurator wystawy: Joanna Kinowska
.
Szkoła Filmowa w Łodzi „Subiektywnie"
Współczesne czasy wyróżniają się panowaniem obrazu. Mimo tego wciąż możliwe jest znalezienie wielu odmiennych wypowiedzi artystycznych.
W prezentowanych fotografiach znaleźć można duża rozpiętość propozycji, bo ich autorzy są różni. Skupieni na sobie, ale i też na przeszłości szukają swojego języka do wyrażania emocji, pokazywania swoich światów. Czasem się buntują, czasem eksperymentują, dzielą się swoimi emocjami, pragną pokazać refleksję o sobie i świecie. Oczywiście subiektywnie.
Autorzy:
Magdalena Franczuk, Justyna Bugajczyk/Ukwiał, Artur Gutowski, Adrian Jaszczak, Karolina Golis, Agata Serge, Sonia Szóstak, Tomasz Wysocki, Aleksandra Zaborowska
Wystawa przygotowana przez studentów Katedry Fotografii, Szkoły Filmowej w Łodzi pod artystyczna opieką dr. hab. Marka Szyryka prof. PWSFTviT.
Kurator wystawy: Marek Szyryk
Wydział Sztuki, Uniwersytetu Opolskiego „Spojrzenie"
7 edycja Opolskiego Festiwalu Fotografii tematycznie związana jest z określonym punktem widzenia, subiektywną recepcją przestrzeni, zjawisk i ludzi. Hasło wywoławcze: Spojrzenie w większości młodych twórców z Wydziału Sztuki wyzwoliło osobistą refleksję zmaterializowaną w prezentowanym zestawie fotografii.
Jednych (Beata Tarnowska, Olha Koval, Sonia Zając), tytułowe Spojrzenie sprowokowało do nadrealnej bliskości aparatu fotograficznego względem, choćby, przedmiotów jakimi są kartki papieru z nadrukowanym tekstem, czy też części ludzkiego ciała. Innych zaś, (Szymon Maksimczuk, Marta Sikora, Sara Gomez), intrygowała przestrzeń symboliczna w której pozornie nic się nie dzieje: zbieżna perspektywa zapomnianych torowisk, nieformalna granica pomiędzy architekturą a błękitnym niebem.
Ciekawy, typologiczny zestaw fotografii prezentuje Mateusz Domeradzki. Jego spojrzenie na interesującą go rzeczywistość, zakłóca optyczna niedoskonałość zwykłego wizjera, najczęściej montowanego w drzwiach wejściowych, zaś Patrycja Kostyra podejmuje się obserwacji ludzi, pozbawionych przywileju obserwacji, z bardzo dużym upośledzeniem wzroku.
Wszystkie prezentowane na wystawie projekty zostały zrealizowane w ramach zajęć fotografii pod artystyczną opieką dr hab. Grzegorza Gajosa.
Autorzy:
Monika Artymiak-Faron, Mateusz Domeracki, Sara Gomez, Ewlina Herbut, Hhazer Karakurt, Patrycja Kostyra, Olha Koval, Małgorzata Łabędź, Szymon Maksimczuk, Natalia Nosova, Anastasiia Shevchuk, Marta Sikora, Beata Tarnowska, Justyna Weresniak, Sonia Zając, Grzegorz Gajos.
Kurator wystawy: Grzegorz Gajos
Fotoklub Opole „Spojrzenie"
Fotoklub Opole działający przy Oddziale Regionalnym PTTK Śląska Opolskiego skupia zarówno fotografów amatorów o różnym stopniu zaawansowania, jak i fotografów profesjonalistów. Dla niektórych z nich fotografia jest pasją uprawianą od święta, dla innych codziennym zawodem, dla artystów formą wypowiedzi twórczej.
Fotografia krajoznawcza w naszym regionie ma wieloletnie tradycje. Grupa fotografów, działająca w ramach Fotoklubu, kultywuje te tradycje i dokumentuje dorobek kulturowy oraz piękno rodzimej przyrody, ale dba też o wysoki poziom techniczny i artystyczny wykonanych prac.
Autorzy:
Roman Hlawacz, Marek Synowiecki, Ludwik Bednarz, Bartosz Paliga, Wioleta Rekus, Patrycja Kaleńska, Bogusław Szybkowski, Krzysztof Spałek, Piotr Simonides, Jerzy Tomczak, Bogusław Laitl, Roman Baran.
Opolskie Towarzystwo Fotograficzne „Spojrzenie"
Opolskie Towarzystwo Fotograficzne jest najstarszym amatorskim stowarzyszeniem skupiającym od 1946 roku miłośników fotografii w Opolu. Od lat organizuje plenery, prowadzi działalność dydaktyczną oraz artystyczną w zakresie fotografii. Owocem tej pracy są wystawy indywidualne, poplenerowe oraz odbywająca się co rok ekspozycja zbiorowa, która podsumowuje całoroczne dokonania członków.
Obcowanie fotografia może przybierać różnorakie formy: zabaw hobby, pasji, kształtowania ścieżki artystycznej czy nawet zawodowej. Ważny jest dla nas dialog między ludźmi, którzy posługują się tym medium. Głównym założeniem tego dialogu jest partnerstwo, dlatego zebrania Opolskiego Towarzystwa Fotograficznego to często spotkania bliskich znajomych, którzy w różnych momentach życia postanowili posługiwać się językiem fotografii. Niezwykle istotny jest praktyczny wymiar tych rozmów, dlatego OTF organizuje wiele wystaw, nawet kilka razy w miesiącu. Odbywają się one w Opolu: w galerii Miejskiej Biblioteki Publicznej, Filharmonii Opolskiej, Studenckim Centrum Kultury i Herbaciarni Jasminum.
Wystawa „Spojrzenie” to wystawa zbiorowa jedenastu osób, członków OTF. Każda z tych osób bardzo indywidualnie i bardzo osobiście zmierzyła się z tegorocznym tematem Opolskiego Festiwalu Fotografii. Na wystawie zobaczymy wiele „spojrzeń” na otaczający nas świat, ludzi, problemy społeczne. Wspólnym mianownikiem tej wystawy jest właśnie różnorodność tych spojrzeń. Zawsze bardzo wnikliwa i emocjonalna.
Autorzy:
Ania Czarnecka, Joanna Kowalska, Halina Makuch, Katarzyna Mogielnicka, Mirosław Mokrzycki, Dariusz Nowicki, Joanna Różycka, Jolanta Smerkowska Mokrzycka, Róża Szerement, Marcin Szewczyk, Marek Wieliczko.
Kurator wystawy: Anna Żołędź
Mariusz Stachowiak „W ZASIĘGU RĘKI..."
Wystawa towarzysząca
Propagując ideę, że najlepszy aparat to ten, który ma się zawsze przy sobie, doświadczam, że ona nigdy nie była tak autentyczna jak teraz. Fotografuję smartfonem, który mam w zasięgu ręki. Wystarczy mi chwila, aby po podjęciu decyzji, że chcę zrobić zdjęcie, dokonać tego.
Wystawa zdjęć Mariusza, różnorodność fotografii pokazuje, że można to robić bez obaw, bo postęp technologiczny sprawił, że to, co jeszcze niedawno było nieosiągalne dla smartfonów, dzisiaj mamy na wyciągnięcie ręki. Dzisiaj dla dobrej fotografii wykonanej tym co ma się przy sobie, czyli smartfonem ograniczenia nie są w sprzęcie, ale w głowie.