12 OFF / GRADIENTY: WYDOBYCIE

Tę wspólną wystawę zatytułowałam „Gradienty: wydobycie”, ponieważ, choć ich prace są zupełnie różne, to jednak, tak jak w definicji graficznego gradientu, wypełniają określony obszar płynnym przejściem tonalnym. Ten obszar to „śląskość” – wydawałoby się, że już dostatecznie opowiedziana i sfotografowana

Kasia Szwarc, Ola Krośniak, Jola Olubińska-Charuba, Asia Smołka i Magda Gramsz kuratorka Nina Giba

Piękny, transgresyjny w języku, opis wystawy Gradienty oraz informacja o współpracy z Jastrzębską Szkołą Fotografii Dokumentalnej wydobywają śląski kontekst prac, ale chyba nie jest to trop jedyny… Autorki „fedrują” bowiem „tam, gdzie stoją”… I to jest kolejna podpowiedź?

Tak. Porządkując informacje o tej wystawie, to rzeczywiście ułożyłam ją z prac autorek, które dotychczas nie funkcjonowały w tak zwanym „obiegu”, więc jest to ich debiut. Wewnątrz wspólnej wystawy funkcjonują jednak odrębnie. Każda ma swój oryginalny tytuł zestawu oraz swoją przestrzeń. Kasię Szwarc, Olę Krośniak, Jolę Olubińską-Charubę, Asię Smołkę i Magdę Gramsz łączy jednak Jastrzębska Szkoła Fotografii Dokumentalnej, której celem jest realizacja tematów na Górnym Śląsku. Tę wspólną wystawę zatytułowałam „Gradienty: wydobycie”, ponieważ, choć ich prace są zupełnie różne, to jednak, tak jak w definicji graficznego gradientu, wypełniają określony obszar płynnym przejściem tonalnym. Ten obszar to „śląskość” – wydawałoby się, że już dostatecznie opowiedziana i sfotografowana. Tymczasem prace autorek pozwalają wydobyć na światło dzienne nowe, osobiste punkty widzenia i stworzyć świeżą reprezentację wizualną dla regionu kojarzonego głównie z kopalnianą industrią. Kolejną cechą wspólną prac autorek jest to, że tematycznie „kopią tam, gdzie stoją”, a to postawa artystyczna, którą jakoś doceniam. I choć dziewczyny budują te wizualne historie na osobistych doświadczeniach, to ostatecznie kierują naszą uwagę na istotne sprawy, takie jak: wpływ wizerunku gwiazd na kształtowanie naszych wymagań względem siebie i innych względem nas (Szwarc „Autoportrety. Role models”), rejestracja niszczycielskich zmian w najbliższym krajobrazie (Smołka „Zapach jabłek”), analiza sytuacji kobiet w rodzinach górniczych (Krośniak „Alternatyw nie ma”), czuła uważność na życie codzienne (Olubińska-Charuba „Hic et nunc”), czy wreszcie eksperymenty techniczne w obszarze pejzażu górskiego (Gramsz „Głębia czasu”).

Zatem kluczy jest kilka: debiut, JSFD, Śląsk, herstorie.

Czy wyraziste, artystyczne próby aktualizacji śląskiej mitologii to symptom przemiany ducha tego regionu? Wyraz potrzeby pisania tego mitu na nowo?

Myślę, że przemiany na Górnym Śląsku – w różnych obszarach – dzieją się już od dawna. Śląsk się „rozszerza”. Sam fakt pojawienia się Jastrzębskiej Szkoły, gdy tuż za „rogiem” mamy Instytut Twórczej Fotografii w Opawie, jest sygnałem, że twórczynie i twórcy chcą właśnie u nas mierzyć się z tematami dokumentalnymi, w bardziej indywidualnym trybie. Nie pomnę, że gros studentek i wykładowców JSFD to właśnie środowisko ITF-u. Ale moje autorki, że tak je nazwę, to kobiety świetnie wykształcone, wrażliwe, niezatrzymujące się ani na moment w samorozwoju. Więc chyba nie nazwałabym „Gradientów” próbą aktualizacji śląskiej mitologii. Bo ta mitologia wciąż ma wiele cennego kolorytu, który warto ocalić. Widzę to raczej jako formowanie się nowej generacji fotografek, potrafiących coraz bardziej świadomie używać swojego głosu. Nie ma to również znamion „zmiany warty”. To jest po prostu równoprawne działanie tuż obok. Wierzę, że w fotografii jest miejsce na wiele perspektyw i recepcji.

Zauważam z satysfakcją, że Gradienty zbudowane są wyłącznie z projektów fotografek, kuratorką tej wystawy jest kobieta, która od wielu lat tworzy jeden z najciekawszych festiwali fotografii w Polsce. Mimo to, pozwalam sobie przy tej okazji zadać pytanie o parytetowe wsparcie dla kobiecej aktywności w polskiej fotografii – czy to utopijny pomysł?

Obecnie utopijnym pomysłem jest niedbanie o parytet i brak wsparcia dla fotografek! Zresztą z moich obserwacji wynika, że większość festiwali fotografii w kraju i Europie organizują, animują i kuratorują kobiety. Nie ma już więc odwrotu od gestów solidarności. Pielęgnowanie równouprawnienia to nasz obowiązek. Spoczywa na nas duża odpowiedzialność za to, kogo czynimy widocznymi.

Rozmawiała: Agnieszka Plech

Udostępnij:

Skip to content