12 OFF / Sławoj Dubiel „Test na obecność”

Wojny, obozy, ludzkie dramaty i tragedie, uwiecznione dzisiaj w krajobrazie miejsca pamięci, a także w dokumentach, na fotografiach (!) i przedmiotach w muzeum, ogniskowały się tutaj, jak w soczewce. I powtarzały: raz, drugi, trzeci, paradoksalnie za każdym kolejnym razem z coraz większą siłą, zdecydowanie przecząc teorii, że uczymy się na błędach.

Wyładowanie nastąpiło w pogodny dzień i znowu była piękna, przyjazna przyroda, mlecze jeszcze na łące, stokrotki, i tak sobie pomyślałam: „O, ile pierścionków na tej łące”, a miałam takie skojarzenie, bo jeden z kolegów […]dał mi pierścionek zrobiony ze stokrotki. Ruiny, klęska powstania, poddajemy się, a on mi przynosi pierścionek.[1]

Barbara Lewandowska

Barbara Lewandowska miała 15 lat, gdy na początku października 1944 r. wysiadła – razem z innymi żołnierzami Armii Krajowej: koleżankami, kolegami z powstania warszawskiego, jeńcami Wehrmachtu – z towarowego pociągu na stacji Lamsdorf (Łambinowice) i w drodze do obozu jenieckiego zachwyciła się widokiem łąki. Utkwił w jej pamięci już na zawsze, a został przywołany m.in. w wywiadzie, jaki udzieliła w 2015 r. w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych. Przyjechała wówczas do Opola i Łambinowic na uroczystości rocznicowe przybycia pierwszego transportu powstańców warszawskich do Stalagu 344 Lamsdorf. To była dopiero jej druga wizyta. Pierwszą złożyła zaledwie rok wcześniej

Dziewczyna była jedną z ponad tysiąca żołnierek, jakie w liczbie prawie sześciu tysięcy jeńców zostały tu przetransportowane z Warszawy. Nie na długo. Pobyt powstańców w tym jednym z największych w latach II wojny światowej kompleksów Wehrmachtu w Europie trwał od kilku dni do kilku miesięcy. Większość została następnie wysłana do innych obozów w głębi Rzeszy, a ostatni opuścili go w marszu ewakuacyjnym w styczniu 1945 r.

Żołnierze AK byli jednak jedynie małą grupą w jenieckiej masie stalagów Lamsdorf. Historycy szacują ją w całości na ok. 300 tys. żołnierzy koalicji antyhitlerowskiej, w większości szeregowych i podoficerów, ludzi z wielu armii i stron świata. Dla najliczniejszych z nich i najgorzej traktowanych czerwonoarmistów było to miejsce eksterminacji – umierali tu masowo, z wycieńczenia i głodu, wyjątkowo brutalnie traktowani za życia i po śmierci. Z trudem o przetrwanie walczyli również internowani w 1943 r. Włosi. A choć w lepszej sytuacji znajdowali się żołnierze Wojska Polskiego i Armii Krajowej, to i oni o tym miejscu jeszcze długo po wojnie woleli nie myśleć. Z pamięcią o niewoli w Lamsdorf musieli również uporać się m.in. jeńcy brytyjscy, których położenie było relatywnie najlepsze w stosunku do pozostałych grup, a dla których było to jednocześnie ich największe zgrupowanie jenieckie w Europie.

To jednak dalej nie wszystkie najważniejsze informacje o jenieckiej historii Łambinowic. Był w niej także – stworzony podczas I wojny światowej dla żołnierzy państw ententy ogromny niemiecki kompleks obozowy, a jeszcze wcześniej: na przełomie 1870/1871 – pruski obóz dla jeńców francuskich. Jakby wojennych wydarzeń nie było tu dość, to w konsekwencji obu wojen światowych i wywołanych nimi zmian granic państw istniały tu jeszcze obozy dla migrującej ludności cywilnej: najpierw niemiecki (jedyny nierepresyjny) dla Niemców, którzy opuszali tereny włączane do odtwarzającego się państwa polskiego, a później polski – dla niemieckiej ludności lub za takiej uznaną, przeznaczoną do przesiedlenia w głąb Niemiec.

Wojny, obozy, ludzkie dramaty i tragedie, uwiecznione dzisiaj w krajobrazie miejsca pamięci, a także w dokumentach, na fotografiach (!) i przedmiotach w muzeum, ogniskowały się tutaj, jak w soczewce. I powtarzały: raz, drugi, trzeci, paradoksalnie za każdym kolejnym razem z coraz większą siłą, zdecydowanie przecząc teorii, że uczymy się na błędach.

Jednak próbujemy. Od lat 60. XX w., a więc od początku swojego istnienia w Łambinowicach, tutejszym kilkusethektarowym, w większości zalesionym miejscem pamięci opiekuje się Centralne Muzeum Jeńców Wojennych wraz z innymi właścicielami tego terenu. Mimo starań, śladów obozowej infrastruktury i ludzkich losów jest jednak wraz z upływem czasu coraz mniej. Świetnie tu widać z jednej strony zdumiewającą symbiozę materii historycznej z przyrodą, z drugiej zaś ich rywalizację. Natura i czas przekształcają otoczenie, budując interesujące dla nas pole refleksji i konfrontacji z własnymi przemyśleniami. I choć w towarzyszącemu temu procesowi utraty ostrości konturów obozowej infrastruktury, umyka nam wiele niuansów z historii miejsca i ludzi, choć ich obraz staje się powierzchowny, ba, wręcz niewyraźny, rozmyty i nikły, dalej jest dla nas niezwykle cenny.

Czy i co możemy z jego udziałem zbudować? Czy przytłoczeni dramatem wydarzeń z przeszłości, potrafimy – tak, jak intuicyjnie zrobiła to w październiku 1944 r. w drodze do obozu młodziutka Barbara Lewandowska – zauważyć jednak piękno, i z niego, a także z idei takich jak pamięć i dziedzictwo kulturowe czerpać nowe siły?

Świetnie z tym wyzwaniem radzi sobie Sławoj Dubiel, który od lat, z aparatem fotograficznym, odwiedza Miejsce Pamięci Narodowej w Łambinowicach, niezmiennie będąc go ciekawy. W 2022 r. artysta realizuje tu interesujący projekt autorski pn. „Test na obecność”. Swój obiektyw tym razem skierował na relikty Stalagu 318/VIII F (344) Lamsdorf, w którym w latach II wojny światowej byli przetrzymywani m.in. powstańcy warszawscy. Pozostałości po stalagu, szczególnie ruiny ośmiu murowanych baraków, należą dzisiaj do najlepiej zachowanego fragmentu niemieckich obozów jenieckich z lat 1939–1945. I tu towarzysząca betonowo-ceglanym resztkom budowli natura, zapewne tylko chwilowo poskromiona przez niedawne zabiegi konserwatorskie, tworzy niezwykle interesujący krajobraz. Ma on wyjątkową aurę i oddziaływanie na emocje, które dodatkowo są wzmocnione przez elementy dyskretnej i niekonkurującej z reliktami, wystawy CMJW pt. „Miejsce z blizną”.

Najwyraźniej jednak to fizyczna postać obozowych pozostałości urzekła wpierw Sławoja Dubiela, którego fascynuje przed wszystkim materialność i wizualność. Nic dziwnego, przecież w jego dorobku fotografia dokumentalno-artystyczna obiektów, które zmieniają funkcje bądź, już niepotrzebne, z wolna przekształcają się w ruinę, zajmuje istotne miejsce. Ta, w „Teście na obecność” poprzez metaforyczne podejście do przestrzeni naznaczonej cierpieniem, pokazuje jej obecny stan i jednocześnie przypomina o przymusowych mieszkańcach miejsca podczas II wojny światowej. Splatając na nowo jego obraz z wielu cząstek, artysta tworzy ramę dla nowej refleksji nad kondycją współczesnego człowieka. Jednocześnie odsłania, jak sam jest wnikliwym i uważnym obserwatorem.

Przekaz projektu[2] jest wzmocniony warsztatem. Mamy więc do czynienia z czarno-białą fotografią, którą Sławoj Dubiel ceni szczególnie, przede wszystkim za jej wyrazistość i stosunkowo maksymalną koncentrację na temacie. Fotograf nie ułatwia sobie przy tym zadania. Do realizacji swojego pomysłu używa drewnianej kamery fotograficznej, bliskiej czasu, której projekt dotyczy. Autentyczność miejsca go nie zadowala.

Efekty tego starannie, przemyślanego doboru treści, metod i narzędzia fotografii już niedługo będziemy mogli oglądać na wystawie w opolskiej siedzibie CMJW, a później zapewne w innych miejscach. Dobrze, że artysta wybrał na obiekt swej kolejnej przygody z fotografią właśnie miejsce pamięci w Łambinowicach. Potrzebuje ono uwagi człowieka wrażliwego i poszukującego artyzmu tam, gdzie inni go nie dostrzegają. Piękna, które stając dzisiaj w kontrze do przeszłości, zachęca do zatrzymania się, namysłu. Fotografia to przecież tylko chwila, ale już nie ulotna.

[1] Archiwum Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych, Relacje i Wspomnienia, sygn. 1051. Cytat Ze wspomnień Barbary Lewandowskiej znajduje się na wystawie „Miejsce z blizną” w Miejscu Pamięci Narodowej, na terenie po Stalagu 318/VIII F (344) Lamsdorf.

[2] Projekt jest współfinansowany ze środków Marszałka Województwa Opolskiego w ramach stypendium „Marszałkowskie Talenty”

 

Violetta Rezler-Wasielewska

Udostępnij:

Skip to content